piątek, 11 lipca 2014

11 lipca - Święto Pułkowe 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich

Dziś obchodzimy kolejną piękną rocznicę, związaną z kawalerią, mianowicie - święto pułkowe Jazłowiaków, ustanowione na 11 lipca, ku pamięci sławetnej szarży pod Jazłowcem. Wcześniej obchodzono je 8 grudnia - w święto Przenajświętszej Panienki Jazłowieckiej.
Właściwie to nie będę się rozpisywać o rzeczach związanych z pułkiem. To wszystko już gdzieś jest w odmętach internetu.

Chciałabym tylko życzyć wszystkim którzy są jakoś bliżej związani z Jazłowiakami - aby Matka Boża Jazłowiecka miała nas w opiece, tak jak opiekowała się kiedyś swoimi Ułanami i pomagała nam szerzyć pamięć o Jej Bohaterskim Pułku.

Drogi Czytelniku, zachęcam gorąco do zapalenia światełka pamięci na którymś z cmentarzy, np. w Laskach, Kiełpinie, Powązkach Wojskowych, gdzie leżą Ułani Jazłowieccy, czy nawet pod jakimś pomnikiem Ich upamiętniającym - chociażby w Dąbrowie. Tylko pamięcią możemy odpłacić Im się za bohaterskie czyny.

Ku Chwale Kawalerii!


czwartek, 10 lipca 2014

Recenzja książki "Major Hubal. Historia prawdziwa." pióra Łukasza Ksyty

No i stało się! W ręce wpadła mi w końcu książka Łukasza Ksyty, swoista biografia Henryka Dobrzańskiego. Sięgnęłam po nią oczywiście dla samej Postaci Majora, która jest mi wielce bliska i musiałam mocno walczyć aby nie usiąść do lektury na cały dzień, a wszystkie obowiązki odsunąć na drugi plan. Suma sumarum, dziś, w 3 dniu od odebrania paczki z poczty, nie mam co czytać.


Tutaj okładka:



Przyznam szczerze że obawiałam się iż książka będzie zlepkiem innych "Hubalowych" które już miałam w ręku. Obawa ta była ze mną w pierwszej części książki, mniej więcej do momentu w którym Autor zaczął opisywać życie Dobrzańskiego po przeniesieniu się do Wilna, do 4 Pułku Ułanów. Potem całość nieźle się rozkręciła i muszę tutaj mocno powinszować Łukaszowi, bo odwalił naprawdę potężną i świetną pracę badawczą! Właściwie dopiero w tej książce została opisana bardzo jasno i przede wszystkim - szeroko, wrześniowa droga 110 Pułku Ułanów, co mnie osobiście bardzo ucieszyło. W ogóle, lektura w całości została napisana bardzo jasnym językiem, wszystko jest pięknie, chronologicznie ułożone.


Bardzo cieszą wspomnienia osób związanych z Majorem. Są one niezwykle cenne jeśli chcemy lepiej poznać i zrozumieć tego niezwykłego Człowieka. Tutaj nie sposób nie wspomnieć o Dzienniku Bojowym Oddziału, on też rzuca nowe światło na działalność tych ostatnich Żołnierzy Września.

Warto też zwrócić uwagę na materiał fotograficzny. Dla mnie zdjęcia nie były zaskoczeniem bo wszystkie gdzieś widziałam(np. na stronie www.majorhubal.pl   czy też w albumie Majorowi poświęconym.), za to skany dokumentów były niezmiernie ciekawe.

I właściwie tutaj kończy się moje rozpisywanie na temat książki. Uważam że jest ona najlepszą wydaną do tej pory traktującą o Hubalu i OWWP. Chyba nie mam się o co przyczepić - jedynie momentami brakowało mi komentarza autora, ale doszłam do wniosku że taki własnie był Jego zamysł - żeby ukryć się i nie wychodzić z własnymi opiniami. Może to i lepiej.

Gorąco polecam każdemu tę książkę, a już najgoręcej osobom, które notorycznie szkalują Oddział i wydają durne sądy na Majora, często swoją wiedzę opierając na mitach i niedomówieniach.

Pozdrawiam

niedziela, 6 kwietnia 2014

Recenzja książki "Oficerowie i konie" P.Jaźwińskiego.

Czołem wszystkim!

Dawno (aż za dawno...) już nie było żadnych postów. No cóż, złożyło mi się kilka rzeczy w życiu, przeprowadzka do nowego lokum, nowe studia i cała masa innych. Brak weny też jakoś na to wpłynął, nie chciałam powielać wielu rzeczy które już można znaleźć o otchłani internetu.

Ale dziś, tego wiekopomnego dnia kiedy powróciłam z mojej "partyzantki" blogowej, chciałabym opisać książkę Piotra Jaźwińskiego pt. "Oficerowie i konie". Poniżej okładka:




Jeszcze w tamtym roku wypożyczyłam inną książkę tego autora, o życiu oficerów w II RP. Barwny język, ciekawy materiał i ostatnia strona książki gdzie był odnośnik do opisywanej przeze mnie dziś pozycji, skłoniły mnie do poszukiwania jej. Była w mojej dzielnicowej bibliotece, ale jak na złość - wypożyczana ciągle. Teraz udało mi się ją "złapać". I tu padł mój życiowy rekord - książkę która ma 197 stron ciągłego tekstu przeczytałam w jeden dzień. Zaczęłam o 13, skończyłam już późnym wieczorem. Ale co mnie tak w tej książce zachwyciło?

Cała książka traktuje o koniu. Koniu w kawalerii, w życiu kawalerzysty. Po prostu. Polecam ją wszystkim osobom które piętnują kawalerię, szerzą durne stereotypy. Lektura ukazuje konia nie jako środek transportu, jak często traktuje się te szlachetne zwierzę, ale jako najwierniejszego przyjaciela.
Co ciekawego jeszcze zawiera? Właściwie dla osób związanych z jazdą, praktyczne rzeczy, np. czyszczenie konia, jego trening i urządzenie stajni czy nawet legendarne konie, to nic nowego, ale już wspomnienia byłych szwoleżerów, ułanów i strzelców konnych - są bezcenne! Dla mnie osobiście, były rzeczą nową i czytałam je z zapartym tchem. Materiał fotograficzny użyty w wydaniu też nie był jakimś zaskoczeniem, ale podkreślam - takie wrażenie zrobi pewnie tylko na osobach którym już przewinęły się pod nosem setki "kawaleryjskich" zdjęć.

Książkę czyta się lekko, szybko(aż za szybko), język autora jest miły dla czytającego. Tekst arcyciekawy, często podawane są zabawne wspomnienia,  ale znajdą się i takie które wyciskają łzy - przyznaję się, chyba ze 3 razy płakałam, najrzewniej na wspomnieniu kiedy rot. Wojnarowski we Włoszech spotkał u jakiegoś gospodarza swojego przedwojennego konia, który znalazł się tam w wyniku wojennej zawieruchy. Płakał Rotmistrz, płakał koń, płakałam ja. Dla mnie to najpiękniejsze świadectwo miłości kawalerzysty do konia i konia do kawalerzysty.
Kolejno - ogromny plus za bogatą  i dobrze wyszczególnioną bibliografię.
Jakiś minus? Jedyny jest chyba taki że książka ma tyko 197 stron. Nie obraziłabym się gdyby autor napisał 5 razy więcej. Wracałabym często do niej.

Reasumując: gorąco polecam tę książkę dla laików którzy chcą się dowiedzieć jakie zwyczaje związane były z koniem w kawalerii IIRP. Wytrawnych badaczy na pewno zadowolą wspomnienia, ucieszy bibliografia i możliwość doczytania innych pozycji. Wszystkich którzy będą czytać nie głową, a sercem, ujmie do końca ta najpiękniejsza relacja między zwierzęciem i człowiekiem.
Warto przeczytać i warto mieć ją zakupioną do swojego domowego zbiorku. Kiedy tylko uda mi się uzbierać trochę więcej funduszy to natychmiast to zrobię!

A niedługo wychodzi nowa książka o Hubalu, już ostrzę na nią pazurki i bądźcie pewni że jeśli ją tylko dostanę to recenzja ukaże się tutaj.

Pozdrawiam wszystkich Czytelników!